Ha! Pierogi! Nierozpadające!
Przepis mówi o gotowaniu, ja upiekłam.
Uniwersalne proporcje byłby takie:
2 części* mąki gryczanej (może być zmielona niepalona kasza)
1 część skrobi ziemniaczanej
1 część wrzątku
+ olej, kurkuma, sól
* części wg wagi (np. 200 g, 100 g, 100 ml -> to na ok. 12 pierogów)
Nadzienie według własnego uznania. Szpinak z cieciorą? Kapusta z grzybami? Tofu z ziemniakami? Ziemniaki z groszkiem? Soczewica? Jak to z każdymi pierogami: duża wolność. Tylko jedna uwaga: nadzienie trzeba przygotować wcześniej, bo pierogowe ciasto szybko wysycha i nie poczeka.
w misce mieszamy mąkę, skrobię, kurkumę i sól (po pół łyżeczki).
dodajemy po trochu wrzątek (im gorętsza woda, tym lepiej - byle się nie poparzyć) i gnieciemy ciasto
dodajemy jeszcze oleju/oliwy (łyżkę)
i cóż tu więcej?
rozwałkowujemy ciasto podsypując mąką gryczaną
wycinamy kółka szklanką
i lepimy
jeśli gotujemy: wrzucamy delikatnie do wrzątku (tyle ile by zakryło dno) i wyjmujemy chwilę po wypłynięciu
jeśli pieczemy: wkładamy do piekarnika rozgrzanego do ok. 180 stopni
Te pierogi to dowód, że we wszystkim trzeba się wprawić. Uczę się sztuki lepienia. A kropki to od czarnuszki, którą dosypałam do ciasta.
A, pieczenie ma jedną potencjalną wadę: podgrzewanie przez powtórne włożenie do pieca może za bardzo wysuszyć pierogi. Trochę pomaga wstawienie naczynia z wodą do piekarnika. Ale ogólnie: lepiej to uwzględnić.
Wygrzebane w Puszce.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz