Jest zima. Zimna zima. Czyli ilość surowizny została ograniczona - i zrobiło się mniej zielono. A ponieważ zamarzyła mi się odmiana od zimowych ciepłych kolorów na talerzu, zrobiłam zupę: zieloną, ale ciepłą. Z brokułów i rukoli.
na oliwie podsmażyłam w garnku trochę cebuli i selera naciowego (niekonieczny): 2-3 minuty
posiekałam z grubsza brokuł i rukolę
dodałam do garnka z cebulą
zalałam wywarem warzywnym
pogotowałam około kwadransa, bez pokrywki
zdjęłam z ognia i potraktowałam blenderem
potem jeszcze podgrzanie, sól, pieprz, gałka muszkatołowa
Podać warto z prażonymi orzechami, pestkami dyni albo słonecznika.
Jedzący ser mogliby dorzucić jakiś niebieski pleśniak...
Kolor zachowany. Smak też :-)
---
Proporcje na 4-6 porcji:
4 łyżki oliwy (może być na pół z masłem)
1 cebula
2 badyle selera naciowego
ćwierć kilo brokuła (z łodygą)
300 g rukoli
900 ml wywaru z warzyw
pół łyżeczki gałki
75 g orzeszków piniowych
100 g niebieskiego pleśniaka
sobota, 25 stycznia 2014
Zielony kompromis
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz