Baza tradycyjnie:
> wrzątek, kurkuma (więcej), tymianek (mniej)
> pokrojone w plasterki marchewki i pietruszki
> czosnek, chili, kawałek imbiru, czarny pieprz, pokrojony w plasterki por i w kostkę seler
> sos sojowy, sól, majeranek, bazylia
Osobno na oliwę na patelni poleciała pomarańczowa soczewica (i trochę kuminu). Chwila smażenia, jak zaczęła zmieniać kolor - dolałam dwie chochle zaczątka zupy. Jak soczewica zaczęła mięknąć, powędrowała do głównego garnka zupowego.
Starłam też resztę dyni i dorzuciłam do zupy.
I pół szklanki wina, w którym przez kwadrans gotowały się goździki (wyłowiłam je w porę).
A potem czas, czas, czas... Nie od rzeczy byłoby zupę na koniec zmiksować.
Jest dość gęsta, brunatna i lekko słodkawa.
poniedziałek, 12 listopada 2007
Zupa listopadowa z soczewicą
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz