Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

poniedziałek, 14 września 2009

Marchewka z pomarańczą i kuminem

Jesień zaczyna czaić się po kątach.
Nie będę udawać, że jej nie widzę.
Naturalny bieg rzeczy...
Pomarańczowa kamizelka na plecy, pomarańczowa marchewka na talerz.




kilka marchewek pokroić w plasterki
na głębokiej patelni rozpuścić kawałek (nie za mały) masła
wrzucić marchewki
dolać sok z pomarańczy (lepiej wycisnąć ze świeżych, ale sok się też nadał)
doprawić mielonym kuminem, solą, pieprzem
dusić około 12 minut, aż marchewki nieco zmiękną, ale się nie rozgotują

przełożyć do miseczki
kiedy ostygną, dodać jeszcze trochę soku z pomarańczy
sok z cytryny
trochę oliwy
posolić, popieprzyć (nie ma to jak pieprz świeżo zmielony)
dorzucić jeszcze trochę zmielonego kuminu

można posypać płatkami migdałowymi
warto podać z liśćmi kolendry

Brak komentarzy: