Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Chili "z dzikiego węża"

chilli con carne - proste danie prosto żyjących ludzi
kto wie, Meksykanów, Teksańczyków, Kalifornijczyków?
w każdym razie sądzę, że nie zawsze mięso było takie, jak trzeba
i stąd domowe przezwanie, że to chilli z węża
a naprawdę - z wołowiny
i tak:


1 kg wołowiny bez kości oczyścić
z tłuszczu i błon, pokroić w grubą kostkę, obsypać pieprzem

na patelni rozgrzać 100 ml oleju
i smażyć mięso partiami
mocno ale krótko – do zrumienienia

po usmażeniu mięsa na tej samej patelni zeszklić 3 posiekane ząbki czosnku i 2 pokrojone cebule
dolać szklankę rosołu
zagotować
dolać do mięsa

puszkę koncentratu pomidorowego (160 g) rozmieszać z drugą szklanką rosołu
dodać do mięsa
wsypać
2 łyżki słodkiej papryki
2 łyżki kuminu
2 łyżki oregano
sól
pieprz
troszkę pieprzu chilli
kawałek gorzkiej czekolady

zamieszać
gotować powoli
pod przykryciem
pod koniec odkryć
do odparowania

do podawania: biały ryż, chleb, kwaśna śmietana, pokrojona papryka, szczypiorek, plasterki awokado itd.

Brak komentarzy: