Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

wtorek, 9 marca 2010

Pieczarki z pieca

Przypałętały się do mnie pieczarki. Cała gromadka. Wprawy w obchodzeniu się z nimi nie mam. Stanęło na przekąsce w postaci nadziewanych pieczarek z pieca. Całkiem fajnej.

pieczarki umyłam
odcięłam nóżki, posiekałam

na patelni rozgrzałam troszkę masła
zeszkliłam posiekanego pora i kawałek posiekanej cebuli
dorzuciłam trochę posiekanego czosnku
posiekane nóżki pieczarek
poprószyłam szczyptą mąki
solą, pieprzem

zdjęłam z ognia
dodałam jeszcze trochę posiekanego czosnku
i posiekany ser żółty

ułożyłam pieczarkowe kapelusze na blasze, do góry nogami
ponakładałam masy grzybowo-cebulowo-czosnkowo-serowej
piekłam w średnio nagrzanym piekarniku obserwując postępy



I tyle. Szybko znikły. Na listkach - jeszcze fajniejsze.

Brak komentarzy: