Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

poniedziałek, 16 czerwca 2008

Prosto i na czasie

Bo czemuż iść pod prąd?
Czemu komplikować?
Korzystam. Włączam się.
W święta kiszenia ogórków.
Małosolne... Mmmmmmm...


ogorki

Do słoika wędrują:
> ogórki z uciętymi końcami
> czosnek (kilka ząbków)
> liście chrzanu, dębu, winorośli
> koper
> gorczyca

Na to przegotowana woda z solą.

I jak zwykle - czas. Tym razem pod spodeczkiem, obciążonym, żeby niesforne zielone ludki nie wędrowały. Na szczęście b a r d z o długo czekać nie trzeba.

Brak komentarzy: