Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

środa, 29 lipca 2009

Kotleciki fasolowe

Warzywne kotleciki, w stylu mieszanym ;) Ponoć do pakory nieco podobne. Bez mięsa, jajek, mąki. Z innymi rzeczami. Dobrymi...

otworzyć puszkę czerwonej fasoli
płyn odlać, fasolę rozgnieść widelcem (albo użyć blendera)

posiekaną w drobną kostkę cebulę
oraz mniej więcej 4 posiekane ząbki czosnku
podsmażyć na oliwie (lub innym oleju)

dodać większe kilka drobno posiekanych pieczarek

kiedy zmiękną, zdjąć z ognia
dodać paćkę fasolową
miąższ ze 2 - 3 kromek chleba tostowego (albo podobnego)
łyżeczkę przyprawy do chilli con carne
pół łyżeczki kurkumy
pieprz, sól

wymieszać dokładnie
kiedy masa ostygnie uformować kotleciki
wedle uznania - mniejsze lub większe (większe można wykorzystać jako wkład do burgerów)
i usmażyć z obu stron na patelni z niewielką ilością tłuszczu
(albo i bez, można kotleciki przed smażeniem lekko posmarować oliwą)



można je przed samym podaniem ogrzać w piecu



Być może nadawałyby się na grill, choć trzeba by sprawdzić, czy są wystarczająco zwięzłe, żeby przetrwać pieczenie bezpośrednio na kracie. Jeśli nie, zawsze można na tacce.

Pasują do nich jogurt, pomidory, sałata, papryka, ogórki... Wszelka świeżyzna.

piątek, 24 lipca 2009

Kichari z zielonego mung

Danie z tych domowo-zdrowych. Coś jak rosół. Nie do popisywania się. Ma przywracać równowagę, dawać siłę i zdrowie. Pochodzi z Indii.

2 filiżanki zielonej fasolki mung namoczyć (6 - 12 godzin), wypłukać, odcedzić

duży garnek postawić na ogniu
wsypać łyżkę ziaren kuminu - ogrzać, zrumienić, ale nie spalić

dodać 3 łyżki topionego masła, rozpuścić
wsypać po łyżce kurkumy, kolendry, łyżeczkę pieprzu
mieszając, smażyć przez około minuty
dorzucić 1 posiekaną cebulę i 4 ząbki czosnku
smażyć, aż zaczną pachnieć (ok 3 - 5 minut)

wlać 10 filiżanek wody
wrzucić namoczony mung
doprowadzić do wrzenia
zmniejszyć ogień, przykryć pokrywką
i gotować - długo...
po godzinie dodać jakieś "liście" - na przykład szpinak (niecałe pół kilo)

osobno ugotować ryż
2 filiżanki ryżu opłukać, zalać 5 filiżankami wody
posolić, posypać czerwonym chilli
zagotować i gotować przez 7 minut
potem przykryć szczelnie pokrywką, wyłączyć ogień i zostawić na 20 minut
ryż się dogotuje w parze

kiedy mung już jest miękki, dodać do zielonej paćki ryż
dosolić / dolać sosu sojowego

podawać najlepiej z jogurtem i świeżą kolendrą



(nadmiary można zamrozić)

poniedziałek, 20 lipca 2009

Przydymione śliwki w occie

Trzy dni szykowania (choć najbardziej pracochłonne to odpestkowanie, reszta niezbyt absorbująca), trzy tygodnie czekania. Śliwki są dymno-słodko-kwaśne. Dobre jako towarzystwo do dań głównych, jako świąteczne (lub nie) uzupełnienie.

dzień 1.

umyć i pozbawić pestek 1½ kg twardych węgierek, włożyć do szklanej miski
2 torebki herbaty Lapsang Souchong zaparzyć w szklance wody, po 5 minutach odcedzić, przelać do garnka
dodać 400g cukru i szklankę octu 10%
doprowadzić do wrzenia, mieszać
zdjąć z ognia, ostudzić

zimnym płynem zalać śliwki
miskę przykryć, odstawić na 24 h w chłodne miejsce

dzień 2.

przecedzić śliwki na sicie
płyn przelać do garnka, doprowadzić do wrzenia, po 10 minutach zalać nim śliwki
miskę przykryć, odstawić na 24 h w chłodne miejsce

dzień 3.

odcedzić śliwki na sicie, przełożyć do sterylnych słoików, zalać wrzącą zalewą, zakręcić
słoiki odstawić do góry nogami aż do wystygnięcia

odstawić na 2 – 3 tygodnie

W tym roku jeszcze nie robiłam. Czekam na śliwki.

czwartek, 16 lipca 2009

Konfitura z agrestu



Agrest... Wspomnienie dzieciństwa.
Agrestowe krzaki (dziś za oknem tylko jeden, za to żywotny).
Agrestowy dżem (dziś nie do kupienia).




A teraz do rzeczy, czyli o przemianach agrestu w konfiturę. Jedno zastrzeżenie - podam ilości "standardowe", sama robiłam z dużo mniejszych (bo ten krzak, to choć żywotny, to tylko jeden).

agrest (1 kg) zebrać (kupić?), umyć, osuszyć



zagotować szklankę wody z kilogramem cukru
zdjąć z ognia, włożyć agrest, zostawić na kilka godzin



po tym nasączaniu przejść do ponownego podgrzewania
niemal doprowadzić do wrzenia, zdjąć z ognia, zostawić w chłodnym miejscu na noc

następnego dnia powoli ogrzewać - prawie do zagotowania
i na malutkim ogniu podgrzewać przez kilka godzin, aż owoce staną się szkliste
usuwać szumowiny

gorącą konfiturę przekłada się do wygotowanych i osuszonych słoików (albo słoika ;)) i od razu zamyka (suchymi zakrętkami)

wtorek, 14 lipca 2009

Zapiekana dynia

Ciąg dalszy kolacji z Hildegardą.

w ramach przygotowań:

dynię umyłam, wyjęłam pestki i pokroiłam na kawałki
(nie obierałam, bo skórka nie była gruba)

Pokroiłam też kawałek bulwy selera

w garnuszku rozpuściłam trochę masła
wrzuciłam: sól, pieprz, gałkę muszkatołową
(jakbym miała bertram, też bym dosypała - ale nie miałam)

w tym płynie wytaplałam warzywa
przełożyłam na blachę i wstawiłam do pieca
(około 20 minut w 180 stopniach)

a kiedy przyszedł czas kolacji:

przełożyłam warzywa do formy do zapiekania
posypałam startym parmezanem i bułką tartą
i krótko zapiekłam w gorącym piekarniku

W ten sposób można piec wszelkie dynie, cukinie, patisony...
Do świeżego orkiszowego chleba z masłem ładnie się skomponowało.
Nie od rzeczy byłby też właściwy akompaniament ;)
Hildegard von Bingen @ Last.fm


poniedziałek, 13 lipca 2009

Chleb orkiszowy

Chleb według przepisu św. Hildegardy. Hildegarda bardzo, bardzo ceniła orkisz. Pisała na przykład tak: "Kto spożywa [orkisz], będzie miał zdrowe ciało i krew, pogodne usposobienie i radość w sercu." Kusząca wizja ;)

saszetkę drożdży (takich na 1/2 kg mąki)
wymieszałam z połową kubka letniej wody,
łyżką brązowego cukru i 1/2 łyżeczką soli

wlałam do 500 g pełnoziarnistej mąki orkiszowej
powoli, mieszając, wyrabiając ciasto
dolałam jeszcze pół kubka wody (mniej więcej),
balansując ilością mąki i wody tak, żeby ciasto wyszło elastyczne

dodałam jeszcze kawałek twarogu (ot, jeden z wariantów)
i trochę kuminu (też wariant - bo lubię)
i wyrobiłam ciasto

odłożyłam je na ok 20 minut (ściereczka, ciepło)
poruszyłam ponownie i przełożyłam do formy
(natłuszczonej, posypanej mąką)
odstawiłam na kolejne 20 minut

nacięłam chleb dość głęboko nożem
pomalowałam wodą
i wstawiłam do pieca
nad naczynie z parującą wodą (czyli drugą formę)

teoria mówi:
10 minut w 240 stopniach, 45 w 220
ale nie wiem, czy temperatury miałam dokładnie takie
w każdym razie najpierw intensywnie, potem ciut mniej

chleb wyszedł dość łagodny, z cieniem słodyczy
elastyczny (ściśnięty, powstaje)

jak do tego dodać jeszcze obiecane pogodne usposobienie i radość w sercu, to zdecydowanie warto było trochę czasu pieczeniu poświęcić




czwartek, 9 lipca 2009

Słońce, słońce w ramionach...

... albo na talerzu
zwłaszcza, jak chmury robią za dach

cieplej - dawniej - słodziej
Boom - Miłość - Baczyński

Boom - Miłość

a teraz ad rem:

na patelni rozgrzać kawałek masła

wrzucić:
trochę startego imbiru
goździk lub dwa
kardamonowe ziarenka
trochę chilli
kurkumy

jak przyprawy zaczną pachnieć
wędruje do nich pokrojony banan
i pieprz świeżo zmielony

wersja ultra to łyżka miodu do tego

a na koniec garść płatków kukurydzianych - śniadaniowych

słodkie bardzo, ale i aromatyczne i lekko szczypiące w język dzięki przyprawom; umiarkowanie ładne, ale "liczy się wnętrze" ;)

środa, 8 lipca 2009

Truskawki wielu smaków

kilka deszczowych dni
i od razu truskawki mniej intensywne
ale... do czasu

wariacja na temat kilku smaków:
słodkiego, kwaśnego, ostrego, truskawkowego


truskawki umyć szybko
odogonkować
pokroić w plastry
posypać cukrem

w garnuszku wytworzyć sos:
z octu balsamico
soku pomarańczowego
i brązowego cukru
dorzucić surowy imbir
i pogotować, aż płynu ubędzie

imbir wyłowić
truskawki zalać sosem
i odstawić na trochę

przed podaniem posypać świeżo mielonym pieprzem

Hiacyntowe gazpacho

nie z hiacyntów, a od Hiacynty
moja wersja dla dwu osób
do podania na zimno, z gorącymi grzankami


do naczynia wędrują:

1/2 litra soku pomidorowego
1/2 puszki pomidorów
drobniutko posiekana połowa ogórka
drobniutko posiekane pół cebuli
4 wyciśnięte ząbki czosnku
garstka mielonych migdałów
kromka chleba, namoczona w occie winnym
oliwa, sól, pieprz

i wszystko razem udaje się do lodówki
i przegryza

piątek, 3 lipca 2009

Gratin dauphinois

prostota z klasą - zapiekanka ziemniaczana
z francuskiego regionu Dauphiné


ziemniaki umyć, obrać, pokroić w cienkie plastry

w garnku zagotować mleko pół na pół ze śmietanką 22%
dodać kilka ząbków czosnku, pokrojonych
hojnie dosypać gałki muszkatołowej
posolić, popieprzyć
ewentualnie trochę sera (stiltona na przykład)
wrzucić pokrojone ziemniaki
lekko podgotować

przełożyć do naczynia żaroodpornego
i zapiekać w temperaturze ok 180 stopni
aż się wierzch zrobi złoty i chrupiący

syci...