Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

niedziela, 30 listopada 2014

Ciasto jabłkowo-jaglane z sokowirówki

Szarlotka minimalistyczna.

Bez glutenu, tłuszczu, mleka, jajek, może być bez cukru.



Przepis domaga się tartych jabłek, ale sprawdziłam wersję leniwą: przepuścić jabłka (bez gniazd i ogonków) przez sokowirówkę i połączyć sok z suchą masą. Działa. W każdym razie:

bierzemy 1,5 kg startych jabłek
dodajemy 300 g surowej kaszy jaglanej
garść rodzynek
przyprawy - np. wanilię, cynamon, kardamon

jeśli jabłka były kwaśne, można dosłodzić

przekładamy do formy - albo foremek: na zdjęciu wersja z silikonowej formy do robienia lodów, przetestowałam też silikonowe papilotki do muffinek

(uwaga nr 1: jeśli forma jest metalowa, trzeba ją wyłożyć papierem do pieczenia)

pieczemy półtorej godziny w 180 stopniach

(uwaga nr 2: ciasto wyjmujemy z formy dopiero po całkowitym wystudzeniu)

I gotowe. Zwięzłe, wilgotne, owocowo słodkie.

Tyle wyszło z 1/3 trzeciej powyższych proporcji:



źródło



wtorek, 14 października 2014

Winegret miodowy

Czasem nie chodzi o składniki i cudowanie, ale o właściwą procedurę.
Na przykład przy takim winegrecie...


Można zrobić od razu więcej i przechowywać przez kilka dni w lodówce. 
Proporcje są przybliżone - bo dokładniejsze miary zależą od własnego gustu.

do naczynia wędrują:
3 łyżki musztardy (bezglutenowej, jeśli trzeba)
3 łyżki octu jabłkowego
2 łyżki miodu
szczypta soli 
i blenderujemy, aż się ładnie połączą

wtedy stopniowo zaczynamy wlewać oliwę
blenderując dalej, aż sos zrobi się gładki

ile tej oliwy potrzeba, zależy od gustu
im więcej wlejemy, tym sos będzie łagodniejszy


I gotowe.

Sałata? Pieczone warzywa? Warzywa na zimno? 
Do wszystkiego się nada.



niedziela, 28 września 2014

Ciasto kolarskie

Skąd się biorą przepisy bezglutenowe? Różnie. Również z kuchni drużyny kolarskiej Saxo-Tinkoff. Hannah Grant proponuje na przykład ciasto owocowe. Może być morelami. Może z innymi dostępnymi.

Bez glutenu, bez mleka, bez nasyconych tłuszczów.

piec rozgrzewamy do 170 stopni

kroimy owoce: morele, nektarynki, albo co kto ma pod ręką - byle dojrzałe
siekamy orzechy: migdały albo inne

wbijamy do miski 4 jajka
roztrzepujemy

dolewamy 3/4 szklanki oliwy
mieszamy

dosypujemy:
2 szklanki mąki (np. pół na pół ryżowej i kukurydzianej)
3/4 szklanki cukru
mieszamy

dodajemy
łyżeczkę proszku do pieczenia (bg)
pół łyżeczki soli
pół łyżeczki gumy ksantanowej (jeśli jest pod ręką - ja dodałam trochę gluta z siemienia lnianego)
przyprawy (na przykład: cynamon, wanilię, imibir, kardamon, gałkę muszkatołową - według gustu)
mieszamy

dodajemy połowę owoców
mieszamy

przekładamy do dwu foremek keksowych (albo jednej większej)
na wierzch wysypujemy owoce - i lekko je dociskamy, żeby zanurzyły się w cieście
to samo robimy z orzechami

pieczemy do skutku (w moim piecu około 30 - 40 minut)

I tyle. Rowerzystom: szerokości. I szybkości. Reszcie po prostu: smacznego.



PS Dla wzrokowców: instrukcja bezpośrednio z YouTube.

piątek, 16 maja 2014

Gryczane pierogi bezglutenowe

Ha! Pierogi! Nierozpadające!

Przepis mówi o gotowaniu, ja upiekłam.
Uniwersalne proporcje byłby takie:

2 części* mąki gryczanej (może być zmielona niepalona kasza)
1 część skrobi ziemniaczanej
1 część wrzątku
+ olej, kurkuma, sól

* części wg wagi (np. 200 g, 100 g, 100 ml -> to na ok. 12 pierogów)

Nadzienie według własnego uznania. Szpinak z cieciorą? Kapusta z grzybami? Tofu z ziemniakami? Ziemniaki z groszkiem? Soczewica? Jak to z każdymi pierogami: duża wolność. Tylko jedna uwaga: nadzienie trzeba przygotować wcześniej, bo pierogowe ciasto szybko wysycha i nie poczeka.

w misce mieszamy mąkę, skrobię, kurkumę i sól (po pół łyżeczki). 
dodajemy po trochu wrzątek (im gorętsza woda, tym lepiej - byle się nie poparzyć) i gnieciemy ciasto
dodajemy jeszcze oleju/oliwy (łyżkę)

i cóż tu więcej?
rozwałkowujemy ciasto podsypując mąką gryczaną
wycinamy kółka szklanką
i lepimy

jeśli gotujemy: wrzucamy delikatnie do wrzątku (tyle ile by zakryło dno) i wyjmujemy chwilę po wypłynięciu

jeśli pieczemy: wkładamy do piekarnika rozgrzanego do ok. 180 stopni

Te pierogi to dowód, że we wszystkim trzeba się wprawić. Uczę się sztuki lepienia. A kropki to od czarnuszki, którą dosypałam do ciasta. 


A, pieczenie ma jedną potencjalną wadę: podgrzewanie przez powtórne włożenie do pieca może za bardzo wysuszyć pierogi. Trochę pomaga wstawienie naczynia z wodą do piekarnika. Ale ogólnie: lepiej to uwzględnić.

Wygrzebane w Puszce.pl

poniedziałek, 12 maja 2014

Wegekleftiko

Kleftiko niby z jagnięciny, ale za dobre, żeby z tak smacznej i prostej potrawy ot, tak zrezygnować... Warzywa zapieczone z oliwą, winem, rozmarynem i oregano. W naczyniu z pokrywką, pod ciastem lub w pergaminie. Esencja smaku i zapachu.

Wersja bezmięsna może być wegetariańska lub wegańska.
Wegetariańska - jeśli użyje się sera koziego, robi się nagle bardzo jagnięca.
Wegańska ser pomija, ale wcale wiele nie traci...

Generalnie:

siekamy w kostkę:
ziemniaki (2)*
marchewkę (2)

fasolki szparagowej (czy tam cieciorki) nie siekamy
cebuliki, jeśli mała - też nie

wrzucamy warzywa do naczynia
dodajemy ze 4 posiekane ząbki czosnku
dolewamy: oliwę, wytrawne białe wino, sok z cytryny
dosypujemy sól, pieprz, rozmaryn i oregano
mieszamy

na wierzchu kładziemy plastry pomidora
i ewentualnie rozdrobniony ser kozi

całość trzeba opatulić
- albo naczynie przykryć pokrywką
- albo warstwą ciasta (mąka, woda, odrobina oliwy i octu, sól)
- albo ułożyć to wszystko na pergaminie i zawiązać sakiewki

niezależnie od metody - danie powinno spędzić w piecu (nagrzanym do 160-180 stopni) około godziny

* Ilości na porcję dla 2 osób.

Brukselka

Część druga "odczarowywania złych warzyw". Czas na brukselkę.


Nierozgotowaną, niepozbawioną smaku.

najpierw: obieranie brukselki z zewnętrznych listków i pokroić w ćwiartki

potem na patelni trzeba rozgrzać oliwę
podsmażyć czosnek i cebulę

dorzucić brukselkę
i można dodać np. cieciorkę (ugotowaną lub z puszki)

trochę podsmażyć
a następnie zalać niewielką ilością wywaru warzywnego
do tego sól, pieprz, liść laurowy
(a jak kogoś natchnie, to i inne przyprawy)

Warto, warto spróbować. Jest toto smakowite, ale wcale nie takie znowu "brukselkowe".


niedziela, 11 maja 2014

Jeż cukniowy

Mało odkrywcze, ale wyględne.
Generalnie wszystko widać:

















plastry cukinii
plastry pomidora
oliwa
sól
przyprawy wedle uznania (suszone* albo świeże zioła)

i do pieca



* Jakiś czas temu trafiłam na "zioła dalmatyńskie". Zwykle wolę sama mieszać, ale ten skład jest zupełnie OK: oregano, bazylia, majeranek, rozmaryn, cząber, tymianek, szałwia.


niedziela, 23 marca 2014

Kalafiorowy las

To będzie trylogia: odzyskiwanie warzyw, do których dawno się zraziłam.
A przecież zdrowe. Lokalne. Nic nie zawiniły... (Gorzej z kucharzami.)



Na początek kalafior. Z nim akurat nie było aż tak źle, bo przynajmniej na surowo był zawsze jadalny. Z patelni (zwłaszcza z pędami bambusa i sosem sojowym) też działał. Gorzej z wersją gotowaną...

Za to pieczony kalafior... Mmmm....

Bierzemy stosowny kawałek kalafiora. 

Wersja 1: dzielimy na różyczki.
Wersja 2: dzielimy na niezbyt małe różyczki i kroimy w plastry.


W każdej z wersji kalafior pokrywamy delikatnie oliwą, solimy, pieprzymy, układamy na blasze.
Można dodać ziół: na przykład tymianku, bazylii, oregano - co komu pasuje.

I pieczemy w umiarkowanie nagrzanym piekarniku. Około kwadransa (ale lepiej po prostu obserwować stan kalafiora).

Warto :-)

PS W kolejnych odcinkach brukselka i brokuł.

sobota, 25 stycznia 2014

Zielony kompromis

Jest zima. Zimna zima. Czyli ilość surowizny została ograniczona - i zrobiło się mniej zielono. A ponieważ zamarzyła mi się odmiana od zimowych ciepłych kolorów na talerzu, zrobiłam zupę: zieloną, ale ciepłą. Z brokułów i rukoli.

na oliwie podsmażyłam w garnku trochę cebuli i selera naciowego (niekonieczny): 2-3 minuty
posiekałam z grubsza brokuł i rukolę
dodałam do garnka z cebulą
zalałam wywarem warzywnym
pogotowałam około kwadransa, bez pokrywki
zdjęłam z ognia i potraktowałam blenderem
potem jeszcze podgrzanie, sól, pieprz, gałka muszkatołowa

Podać warto z prażonymi orzechami, pestkami dyni albo słonecznika.
Jedzący ser mogliby dorzucić jakiś niebieski pleśniak...

Kolor zachowany. Smak też :-)

---

Proporcje na 4-6 porcji:
4 łyżki oliwy (może być na pół z masłem)
1 cebula
2 badyle selera naciowego
ćwierć kilo brokuła (z łodygą)
300 g rukoli
900 ml wywaru z warzyw
pół łyżeczki gałki
75 g orzeszków piniowych
100 g niebieskiego pleśniaka

piątek, 3 stycznia 2014

Kasza gryczana na śniadanie? Na słodko?

Wieczorem:

1/4 szklanki niepalonej kaszy gryczanej zalać 1/2 szklanki wody
dosypać łyżkę maku i szczyptę soli
gotować przez jakiś kwadrans (albo ciut dłużej)
zalać 1/2 szklanki mleka (u mnie sojowe)
przykryć, zostawić na noc

Rano:

wlać drugie pół szklanki mleka
dodać:
- pokrojone jabłko a. gruszkę a. coś innego
- jakieś pestki / orzechy / owoce suszone - wg. gustu
- coś słodzącego (miód / ksylitol / ...)
- dorzucałam też łyżeczkę oleju kokosowego

Ugotować krótko - byle się zagrzało.

Z tych proporcji wychodzi duża micha kaszy.