Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

piątek, 16 maja 2014

Gryczane pierogi bezglutenowe

Ha! Pierogi! Nierozpadające!

Przepis mówi o gotowaniu, ja upiekłam.
Uniwersalne proporcje byłby takie:

2 części* mąki gryczanej (może być zmielona niepalona kasza)
1 część skrobi ziemniaczanej
1 część wrzątku
+ olej, kurkuma, sól

* części wg wagi (np. 200 g, 100 g, 100 ml -> to na ok. 12 pierogów)

Nadzienie według własnego uznania. Szpinak z cieciorą? Kapusta z grzybami? Tofu z ziemniakami? Ziemniaki z groszkiem? Soczewica? Jak to z każdymi pierogami: duża wolność. Tylko jedna uwaga: nadzienie trzeba przygotować wcześniej, bo pierogowe ciasto szybko wysycha i nie poczeka.

w misce mieszamy mąkę, skrobię, kurkumę i sól (po pół łyżeczki). 
dodajemy po trochu wrzątek (im gorętsza woda, tym lepiej - byle się nie poparzyć) i gnieciemy ciasto
dodajemy jeszcze oleju/oliwy (łyżkę)

i cóż tu więcej?
rozwałkowujemy ciasto podsypując mąką gryczaną
wycinamy kółka szklanką
i lepimy

jeśli gotujemy: wrzucamy delikatnie do wrzątku (tyle ile by zakryło dno) i wyjmujemy chwilę po wypłynięciu

jeśli pieczemy: wkładamy do piekarnika rozgrzanego do ok. 180 stopni

Te pierogi to dowód, że we wszystkim trzeba się wprawić. Uczę się sztuki lepienia. A kropki to od czarnuszki, którą dosypałam do ciasta. 


A, pieczenie ma jedną potencjalną wadę: podgrzewanie przez powtórne włożenie do pieca może za bardzo wysuszyć pierogi. Trochę pomaga wstawienie naczynia z wodą do piekarnika. Ale ogólnie: lepiej to uwzględnić.

Wygrzebane w Puszce.pl

Brak komentarzy: