Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

poniedziałek, 12 maja 2014

Brukselka

Część druga "odczarowywania złych warzyw". Czas na brukselkę.


Nierozgotowaną, niepozbawioną smaku.

najpierw: obieranie brukselki z zewnętrznych listków i pokroić w ćwiartki

potem na patelni trzeba rozgrzać oliwę
podsmażyć czosnek i cebulę

dorzucić brukselkę
i można dodać np. cieciorkę (ugotowaną lub z puszki)

trochę podsmażyć
a następnie zalać niewielką ilością wywaru warzywnego
do tego sól, pieprz, liść laurowy
(a jak kogoś natchnie, to i inne przyprawy)

Warto, warto spróbować. Jest toto smakowite, ale wcale nie takie znowu "brukselkowe".


Brak komentarzy: