Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

środa, 8 lipca 2009

Hiacyntowe gazpacho

nie z hiacyntów, a od Hiacynty
moja wersja dla dwu osób
do podania na zimno, z gorącymi grzankami


do naczynia wędrują:

1/2 litra soku pomidorowego
1/2 puszki pomidorów
drobniutko posiekana połowa ogórka
drobniutko posiekane pół cebuli
4 wyciśnięte ząbki czosnku
garstka mielonych migdałów
kromka chleba, namoczona w occie winnym
oliwa, sól, pieprz

i wszystko razem udaje się do lodówki
i przegryza

Brak komentarzy: