Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

czwartek, 9 lipca 2009

Słońce, słońce w ramionach...

... albo na talerzu
zwłaszcza, jak chmury robią za dach

cieplej - dawniej - słodziej
Boom - Miłość - Baczyński

Boom - Miłość

a teraz ad rem:

na patelni rozgrzać kawałek masła

wrzucić:
trochę startego imbiru
goździk lub dwa
kardamonowe ziarenka
trochę chilli
kurkumy

jak przyprawy zaczną pachnieć
wędruje do nich pokrojony banan
i pieprz świeżo zmielony

wersja ultra to łyżka miodu do tego

a na koniec garść płatków kukurydzianych - śniadaniowych

słodkie bardzo, ale i aromatyczne i lekko szczypiące w język dzięki przyprawom; umiarkowanie ładne, ale "liczy się wnętrze" ;)

Brak komentarzy: