Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

wtorek, 19 stycznia 2010

Pomidorowa wspomnieniowa

Każdy ma swoją, wyniesioną z domu. Moja jest niezabielana. Z ryżem. Dziś prawdziwej pomidorowej już nie ma, ale pokrążyć wokół tematu można.

w garnku podgrzać oliwę z masłem
wrzucić posiekaną z grubsza cebulę
kilka ząbków czosnku
(ja dodałam jeszcze trochę świeżego tymianku cytrynowego)
zeszklić

wrzucić pomidory (mogą być z puszki)
ewentualnie trochę koncentratu pomidorowego (nie dodałam)
ostrożnie poddusić razem

wlać rosół (lub wywar z warzyw)
zagotować

zmiksować (do ulubionej konsystencji)



Można zabielić śmietaną, jeśli ktoś tak woli.

Brak komentarzy: