Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

środa, 29 lutego 2012

Pakistański sos do wszystkiego :)

Dużo smaku, nieagresywnego, bogatego.
Można przygotować wcześniej - a potem dodać, co się tam chce.
Na przykład tofu. Albo warzywa. Albo krewetki. Albo jakieś mięso (wcześniej podsmażone/podgotowane).

Zamiast mleka krowiego użyłam mleka sojowego, sprawdziło się.
Potrzeba go jedną filiżankę.

Najpierw trzeba zrobić pastę z odrobiny mleka i:
1 łyżeczki sproszkowanego chilli (pominęłam, dodałam dla ostrości imbiru)
4 łyżeczek mielonej kolendry
3 łyżeczek kurkumy
4 łyżeczek czosnku w proszku

Podgrzać 6 łyżek oleju na patelni na małym ogniu.
Przełożyć na nią pastę przyprawową i podmaża delikatne kilka minut.
Zdjąć z ognia.

400 g pomidorów z puszki (odcedzonych, jeśli są w kawalkach) potraktować blenderem.
Dodać pomidory do pasty przyprawowej.
Postawić z powrotem na ogniu.

Dodać łyżeczkę cukru, sól, resztę mleka.
Podgrzewać mieszając.

Kiedy olej zacznie się oddzielać, dodać:
4 łyżeczki papryki w proszku (pominęłam)
1 łyżeczkę garam masali
1 łyżeczkę suszonych liści kozieradki

I teraz można dodać, co komu pasuje.
Pokrojone w kostkę tofu - sprawdziło się.
Mrożone małe krewetki - też.
Temat otwarty...

Brak komentarzy: