Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

czwartek, 22 listopada 2007

Chrzaniony ogórek

Wariacja na temat poczciwej mizerii...

Zielonego ogórka węża obieram ze skóry, kroję na plasterki.
W filiżance mieszam jogurt naturalny i oliwę z oliwek.
Do tego sól.
Dziś dodałam trochę ostrego chrzanu ze słoiczka. I czarnego mielonego pieprzu.
Czasem dodaję po prostu czosnku - ale to wyklucza późniejszą socjalizację.
Zawsze się nada jakieś zielsko: bazylia, rzeżucha, koperek, pietruszka, kolendra...

Brak komentarzy: