Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

sobota, 17 listopada 2007

Zupa z kukurydzą

Kukurydza, lato, słońce...
Kukurydziane pola, labirynty...
Kaczor Donald ogryzający kukurydziane kolby...


Podstawa tradycyjna:

> wrzątek, kurkuma, tymianek
> marchewka (więcej niż zwykle) i pietruszka - pokrojone w plasterki, kumin
> chili, kawałek imbiru, kolendra, czarny pieprz, por, seler
> sos sojowy, sól
> kawałek kury z kością (2 podudzia)
> bazylia

Czas.

A potem puszka kukurydzy razem z zalewą.
Można wyjąć pora, selera, kurczaka, imbir.
I zabielenie śmietaną.

Efekt jest łagodny, lekko słodkawy.

Brak komentarzy: