Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

wtorek, 15 września 2009

Burak w kuminie

Ciąg dalszy kolorowania jesieni w kuchni.
Znowu burak. Tym razem "marokański".




umyć kilka buraków
nie wycierać
upiec (190 stopni, niecała godzina)
- można zawinąć każdy w srebrną folię
- można włożyć do jednej brytfanki i brytfankę okryć srebrem
- można wykorzystać naczynie do pieczenia z pokrywką (tak zrobiłam)

w międzyczasie przygotować marynatę z oliwy, soku z cytryny, wyciśniętego czosnku, kuminu (hojnie), soli

buraki ostudzić, obrać, pokroić w plasterki
włożyć do marynaty, wymieszać
odstawić do lodówki
mieszać co jakiś czas

po dwu godzinach buraki zaczynają nabierać smaku
ale znacznie lepsze są, jeśli się je zostawi do następnego dnia

pasuje do nich posiekany szczypiorek

Brak komentarzy: