Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Syrop z kwiatów czarnego bzu

Zdążyłam!
Jeszcze kwitły czarne bzy.
I teraz mam dwie buteleczki o dziwnym smaku i (ponoć) zdrowotnych właściwościach.

"1,5 litra wody zagotować, mieszając z kilogramem cukru, ostudzić, dodać 20 gramów kwasku cytrynowego. Do dużego szklanego słoja włożyć 20 dużych baldachimów bzu, trzy cytryny pokrojone w plastry. Zalać zimnym roztworem cukru, naczynie szczelnie zakręcić i zostawić na 5 dni, regularnie nim potrząsając. Następnie syrop odcedzić i napełnić wygotowane butelki. Przechowywać w chłodnym miejscu."

źródło: Metro.
Igor, dzięki za inspirację :)

Brak komentarzy: