Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

niedziela, 22 września 2013

Grzyby w oliwie

Wyroiły się nam grzyby... Masa prawdziwków w lesie. Nie ma rady. Trzeba zbierać. A potem przetwarzać, bo ile można zjeść na bieżąco?



Część poszła do suszenia (i część części została potem zmielona na proszek).
Część się zamroziła
Część jakoś tak, powiedzmy, tradycyjnie zamarynowała w zalewie octowej.

A część zrobiłam w oliwie. Na sposób włoski - według przepisu Antonio Carluccia.

Najpierw trzeba grzyby przebrać, oczyścić, z grubsza pokroić.

W garnku zagotować ocet winny z wodą (2:1), dodać szczyptę soli, szczyptę cukru, pieprz w ziarnach, liść laurowy, czosnek.

Wrzucić do tego grzyby i przegotować około 12-15 minut.

Grzyby wyłowić i zostawić do obeschnięcia. To potrwa ze 3-4 godziny.



Teraz bierzemy wysterylizowany słoik.
Wlewamy trochę oliwy.
Wkładamy grzyby - dolewając oliwy wg potrzeby.
Mieszamy/utrząsamy, żeby wszystkie grzyby zostały przykryte oliwą.

Zamykamy szczelnie.



Według Carluccia grzyby wytrzymają (nieotwierane) przez 2 miesiące, a po otwarciu trzeba je zużyć w 3-4 dni.

PS
Proporcje na kilogram grzybów:
1 litr octu z białego wina
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cukru
2 ząbki czosnku
oliwa
½ łyżeczki ziaren pieprzu
1 liść laurowy
1 kg grzybów leśnych

Brak komentarzy: