Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

wtorek, 3 września 2013

Kobieta z żelazem

Albo i nie kobieta.
Grunt, że ma być szklanka picia:
- pysznego
- pełnego żelaza
- zieloniutkiego

A w tym celu trzeba zblendować:
- gruszkę/ki - zdecydowanie dojrzałe
- pół pęczka natki
- kilka suszonych daktyli dla dodatkowego smaku
- woda w ilości według uznania

I wsio.

Brak komentarzy: