Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

środa, 17 lipca 2013

Krakersiaki siemieniaki (z pieca)

Ni to placki, ni to krakersiki, ni to skórka z chleba...
Takie pogryzacze.
Dobre same albo z pastami (humus, bób z jaglanką itd.)

Bez glutenu, mleka, jajka.



włączamy piekarnik - docelowo potrzebujemy 180 stopni

piekarnik się nagrzewa, a my wrzucamy do miski 1/2 szklanki siemienia
zalewamy 1/2 szklanki wody
odstawiamy na 15 minut - aż się siemię zgluci

dodajemy:
- 1/2 szklanki mąki (jaglana, prosiana, co tam kto ma i może)
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 łyżkę oliwy
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (bezglutenowego na przykład)
- suszone zioła (rozmaryn, tymianek, oregano - co kto lubi)
- dowolne ziarenka (mak, sezam, słonecznik - co kto chce)
mieszamy

szykujemy coś, na czym będziemy piec (tzn. natłuszczamy blachę / silikon)

wyciapujemy masę na blachę
rozciągamy ją cienką warstwą (będzie na tyle lepka, że można mówić o rozciąganiu)
można jej nadać kształt mniej więcej prostokątny
można użyć np. rączki od łyżki i zrobić kratkę według której potem podzieli się krakersiaki

wkładamy do pieca na 15 minut
wyjmujemy na chwilę, odwracamy na drugą stronę (powinno pójść łatwo, tylko uwaga na gorące sprzęty!)
wkładamy na kolejne 15 minut (mniej więcej, pod koniec można włączyć "grill", żeby przypiec)


I to wszystko. Ostudzić. Konsumować.

Pomysł - blog Poor and Gluten Free.

Brak komentarzy: