Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

piątek, 12 marca 2010

Rybne krokieciki

Gdzieś pomiędzy kotletem, krokietem i fish cake.

utłuc 400g ugotowanych ziemniaków

dodać:
puszkę tuńczyka (jeśli w oleju, to można razem z nim, jeśli nie, przydadzą się jeszcze 2 łyżki oliwy)
drobno posiekana cebula/por/ze dwie dymki (do wyboru)
1 jajko
sok z połowy cytryny
sól, pieprz, posiekane zioła według uznania (pietruszki, bazylie, tymianki, szałwie - co komu pasuje)
można dodać łyżkę kaparów

wymieszać dokładnie
z masy ulepić kotleciki (mi wyszło 8 niewielkich)

można obtoczyć w mące i usmażyć
można przełożyć do żaroodpornego naczynia i upiec
jest jeszcze opcja podsmażyć, odsączyć z tłuszczu, podlać wywarem rybnym i poddusić - ale nie próbowałam

wybrałam drugą wersję, pieczenie trwa dłużej, ale danie jest lżejsze

Brak komentarzy: