Zastrzeżenie - to nie blog kuchenno parapoetycki. To tylko zapiski z moich prób kuchennych. Próba, essai, esej? Tylko przyziemniej. Raz bardziej, raz mniej. Czas płynie, mijają pory roku, a u mnie w kuchni walczy potrzeba trzymania się tego, co sprawdzone z wolą eksploracji.

piątek, 26 marca 2010

Ziemniaki w żakietach ;)

Czyli "jacket potatoes". Proste, bardzo brytyjskie, bardzo pubowe.

najpierw trzeba znaleźć dorodne, kształtne ziemniaki
najlepiej z odmian "do pieczenia", albo uniwersalnych

umyć je dokładnie
ponakłuwać (np. widelcem), żeby nie popękały w piecu
nasmarować topionym masłem lub oliwą
zawinąć w srebrną folię
i wstawić do rozgrzanego pieca (180 - 200 st. C)

piec godzinę albo dłużej (zależy od wielkości ziemniaków)

gotowe wyjąć z pieca i z folii
naciąć na krzyż
w nacięcie włożyć kawałek masła
delikatnie posolić

i włożyć nadzienie według własnego uznania:
na przykład tuńczyka z puszki wymieszanego z majonezem i pieprzem (i ew. czerwoną cebulą)
albo fasolkę
albo tarty ser żółty (można jeszcze podpiec)
albo curry czy chili con carne, które zostały z obiadu
albo serek biały z czosnkiem i szczypiorkiem
albo jeszcze coś innego
albo można nic nie dodawać, zwłaszcza jeśli trafiły się naprawdę smaczne ziemniaki

a do tego jakieś liście, małe pomidorki...

1 komentarz:

folkmyself pisze...

Mniam, dobre na prosty obiadek;]